Bunt Koreanek: pozbywają się kosmetyków i chcą wyglądać naturalnie
Gładka, porcelanowa cera, długie, proste czarne włosy i delikatnie muśnięte różowym błyszczykiem usta - z tym kojarzą nam się Koreanki. No i jeszcze ze słynnym, złożonym z 10 kroków, rytuałem pielęgnacyjnym, a także prężnie działającym rynkiem kosmetyków. Koreańska pielęgnacja urody podbiła świat, ale same Koreanki mają już dosyć: chcą wyglądać naturalnie, nie podporządkowywać się kosmetycznemu reżimowi. Stąd ich akcja #escapethecorset.
Spis treści
Korea Południowa to kraj, w którym przemysł kosmetyczny rozwinięty jest na ogromną skalę - według danych z 2016 roku tzw. K-Beauty insdustry zajmowało 8. miejsce na świecie wśród największych producentów i eksporterów kosmetyków. Co trzecia Koreanka w wieku 19-49 lat przeszła co najmniej jeden zabieg w klinice piękności, a w kwietniu 2018 roku niemałą sensację wywołała jedna z prezenterek wiadomości, która pojawiał się na wizji... w okularach. Nigdy wcześniej żadna kobieta się na to nie odważyła.
Escape the corset, czyli wyzwól się z kultu piękna
Nic więc dziwnego, że Koreanki zaczynają mieć dosyć służenia jako przykład idealnej urody dla całego świata. Zauważają, że ciążąca na nich presja jest ogromna, a na dbanie o urodę poświęcają codziennie zbyt dużo czasu. Samo 10 kroków pielęgnacji wymaga nałożenia 10 różnych kosmetyków, a co dopiero mówić o makijażu. "Nakładanie makijażu zajmowało mi codziennie od 40 minut do 2 godzin", "W ciągu 20 lat życia 7 spędziłam na wykonywaniu make-up-u", "Każdego miesiąca wydawałam 100 000 wonów (około 320 zł) tylko na kosmetyki. Codziennie mamy tyle energii, a ja marnowałam ją, martwiąc się, że nie jestem wystarczająco ładna" - mówią Koreanki.
W jednym z dokumentów przygotowanych przez Korea Expose, magazyn newsowy, dziewczyny opowiadają, jak otoczenie reaguje na to, gdy raz na jakiś czas nie pomalują się. Jedna z nich umówiła się na spotkanie z przyjaciółką, to było jej jedyne wyjście z domu tego dnia, więc nie nałożyła makijażu. Usłyszała wyrzuty, że tak dawno się nie widziały, "a ona tak się pokazuje". "W sklepach bez przerwy natykam się na 11- i 12-latki" - mówi inna.
Akcja Koreanek przebiega pod hasłem #escapethecorset, czyli "uwolnić się z gorsetu". Tego nałożonego im przez kulturę, od oczekiwań, że kobieta szczęśliwa prywatnie i zawodowo zawsze wygląda nienagannie. Dziewczyny wyrzucają swoje kosmetyki, obcinają włosy, twierdząc, że kobiece mogą być również w krótkiej fryzurze i bez podkładu na twarzy.
Dużym powodzeniem (6 milionów wyświetleń) cieszy się na YouTube film Koreanki Liny bae, która pokazuje się najpierw bez makijażu, a widz może zobaczyć komentarze, jakie wysyłają jej internauci: "Twoja twarz powoduje ból moich oczu, lol" i tym podobne. Następnie nakłada makijaż, a potem ponownie go zmywa, wysyłając innym kobietom przekaz, by postawiły na naturalność i zgodę za sobą, nieważne, co mówią inni.
Zobaczcie film Liny bae!
Organizowane są również Make Up Less Mondays, czyli poniedziałki bez makijażu - tego jednego dnia dziewczyny wychodzą na ulicę bez warstwy kosmetyków na twarzy.
Warto dodać, że kojarzone z łagodnością, pokorą Koreanki coraz głośniej sprzeciwiają się nie tylko kultowi piękna, ale i walczą o swoje prawa na innych polach. W kraju organizowane są marsze przeciwko epidemii, jaką jest w Korei tzw. molka. O co chodzi? To ukryte kamery, poprzez które mężczyźni, którzy je zainstalowali, podglądają kobiety np. w publicznych toaletach, przebieralniach w sklepach, klubach fitness i na basenach. Co więcej, umieszczają potem te filmy na stronach pornograficznych. Jeden z marszów przeciwko tej praktyce odbył się w czerwcu 2018 roku w Seulu, pojawiło się na nim ponad 30 000 kobiet, co uczyniło go największym tego typu protestem zorganizowanym przez panie.
Trzymamy kciuki za Koreanki i ich walkę o naturalność i wolność od podglądaczy!